To już dwa lata

Wojna na Ukrainie a w Gdyni zlot żaglowców.
Z mieszanymi uczuciami patrzę na manewrującą w Basenie Prezydenta rosyjską fregatę SZTANDART.
Wielka trójkolorowa bandera zwisa z flagsztoka i tworzy barwny kontrast z szarą bryłą mieszkalnego kompleksu Sea Tower wybudowanego na dawnym sieciowisku w samym rogu dawnego nabrzeża rybackiego. Dla miłośnika żaglowców jest na czym zawiesić oko chociaż przy bliższym oglądzie impreza zdaje się być nieco dęta. W reprezentacyjnym miejscu miasta, przy nabrzeżach Skweru Koś ciuszki, cumują na swoich zwykłych miejscach  oba nasze Dary, Zawisza Czarny i Iskra przy pirsie Marynarki Wojennej.  Cała resztę towarzystwa ulokowano w dawnym porcie rybackim, który czasy świetności ma już dawno za sobą i najbardziej chyba przypomina przemysłowe nabrzeża Murmańska czy Kaliningradu. Załogi rosyjskich żaglowców, które i ilościowo i tonażowo zdominowały imprezę z całą pewnością czują się bardzo swojsko. Na zapleczu pirsu hałda kamieni, jakieś zardzewiałe resztki niedokończonego kabotażowca, dziurawa nawierzchnia litościwie zalana kałużami z popołudniowego deszczu. Surrealistyczny widok rzędu plastikowych tojtojów ustawionych wprost na zasypanych piaskiem i wiodących donikąd torów kolejowych. Buda jakaś namiotowa i sączące się zeń szanty w rockowym wydaniu i zaraz obok sklep z regionalnymi dla Gdyni łoscypkami i sprzedawcą w kierpcach na nogach a pirackim kapeluszu na głowie.
Jest żaglowiec portugalski, szwedzki, francuski i litewski, przy końcu pirsu czarna sylweta rozbrojonego okrętu podwodnego typu Kobben, niemieckiej budowy z roku 1967. Olbrzymia kolejka chętnych do zwiedzania niebezpiecznie wciśnięta pomiędzy krawędź nabrzeża a budowlany płot z ocynkowanych drutów odgradzający górę leżącego luzem kruszywa od publiki.
Najwięcej żaglowców niemieckich i rosyjskich. Cyrylica dominuje, studenci rosyjskich szkół morskich w nienagannie odprasowanych mundurach prosto spod igły.
Dla turysty Sztandard to kolorowa replika osiemnastowiecznego żaglowca, której głównym zadaniem i celem istnienia jest wożenie na krótkie portowe rejsiki wycieczkowiczów, podobnie jak czynią to dziesiątki już najrozmaitszego rodzajów „piratów” we wszystkich naszych portach.
To mylne wrażenie. Sztandart to ściśle historyczna replika pierwszego rosyjskiego okrętu wojennego w ogóle. Jezeli przyjmiemy, że potęga Rosji zaczęła się od Piotra I na bagnach późniejszego St.Petersburga to Sztandart był pierwszą projekcją tej siły na okoliczne wody Bałtyku. Na początku dwudziestego pierwszego wieku troskliwie odbudowany i symbolicznie, jako symbol, od tego czasu wysyłany tu i ówdzie po tym małym naszym bałtyckim morzu.
Od wczoraj do Gdyni.
sztasieddar