Czy na siedemdziesiątym piątym równoleżniku, siedemdziesiątym ósmym, czy wyżej jeszcze, jesień przychodzi tak samo. W połowie sierpnia, pierwszym zmrokiem. Po tygodniach wiecznego dnia słońce chowa się za horyzontem. Takie nic, trochę mroku na początek nowego dnia po północy, akurat na mojej wachcie. Dominującym kolorem jest sinoniebieski. W chmurach, w morzu, wszędzie dookoła. Zapowiedź polarnej nocy, ciężka, sina, podszyta zimnym wiatrem.
Od prawie tygodnia jedziemy Spitsbergen Bank. Wielkiej płyciźnie na morzu Barentsa pomiędzy południowym cyplem Szpicbergenu a Wyspą Niedźwiedzią. Pogoda dotychczas sprzyjała, ocen gładki niczym stół, pełen ptactwa w powietrzu i ptasich piór na powierzchni spokojnej, jakby zaolejonej toni. Stoki mielizny schodzą gwałtownie w dół do stu osiemdziesięciu, dwustu i więcej metrów, pośrodku głębokości czterdzieści i trzydzieści metrów, silne prądy pływowe potrafiące obrócić stojącą na kotwicy Oceanię naprzeciw wiatru i fali. Tak, że wiatr mamy z rufy a falę z burty. Kołysze się to wszystko razem przeraźliwie na niemal gładkim morzu.
Mgła nad płycizną Szpicbergeńską. Morze puste, przez chwilę tylko na AISie numer MMSI jakiegoś statku, tak daleko, że urządzenie nie identyfikuje nawet nazwy. Z takiej mgły potrafią się wynurzyć różne dziwne rzeczy. A to kłoda syberyjskiego drzewa zdryfowana wiatrem i falą z odległej tajgi, a to orka, a to stado wielorybów. Przekraczając statkiem granice pomiędzy Morzem Grenlandzkim a Barentsa tak jak gdyby przekraczało się wododział. Granica jest równie wyraźna, chociaż oczywiście na powierzchni morza niewidoczna. Widoczna natomiast w nagłym spadku temperatury powietrza, w ptakach, które płyciznę za Południową Wyspą zamieszkują w wielkich ilościach i gatunkach zupełnie odmiennych od tych, które szukają pożywienia w ciepłych wodach Prądu Zatokowego. Pierwszym zwiastunem ptactwa są wielkie ilości piór, które powlekają oleiście spokojną wodę. Wynurzają się z mgły, przepływają koło burty statku postrzępione pióra, martwe ptaki. Jak daleko zamknięty ścianą mgły wzrok może sięgnąć, wszędzie pióra. Przypatrujemy się temu z Andrzejem, snując na temat rozmaite teorie.
– Woda gładka to i widać pióra, które inaczej giną pomiędzy falami…