Szkice ołówkowe , wszystkie wywodzą się wprost od mazania długopisem po kratkowanej kartce papieru w czasie nudnego wykładu. Zarówno w jedną jak i w drugą stronę. To znaczy zarówno w czasie słuchania jak i w czasie wykładania. Rysowane w przerwach na obserwację inteligentnego wyrazu twarzy, przyswajających wiedzę, słuchaczy.
Pośrodku kartki, w medalionie, statek pasażerski BATORY, w roli wycieczkowca i modnej osiemdziesiąt lat temu przesadzie wymiaru na reklamowych ulotkach.
Moje statki nie mają nazw i są, na rysunkach, bezimienne bo gdyby narysować im nazwę to zaraz znaleźliby się specjaliści usiłujący udowadniać liczbę półmasztów na Piłsudskim jako błędną bo tyle to miał BATORY i to po wojennej modernizacji. Zatem są to statki bezimienne, które jednak, każdy, mają swojego istniejącego rzeczywiście protoplastę.
Górny rząd od lewej, BATORY dalej SOBIESKI Statek, w parze z CHROBRYM o kilka lat późniejszy od pary BATORY PIŁSUDSKI. Architektonicznie wzorowany na tych pierwszych brakuje mu jednak włoskiego sznytu, który być może nie był najlepszy na Północny Atlantyk, ale za to harmonijny w proporcjach i miły dla oka. Tutaj sterczący, jak nie powiem co, samotny komin psuje proporcje sylwetki. Przez ten komin właśnie przyjęło się uważać, że CHROBRY z SOBIESKIM to statki mniejsze od BATOREGO, tymczasem były mniejsze o pięć metrów w długości; 155 zamiast stu sześćdziesięciu, metr na szerokości – 19 metrów i zanurzające się o metr głębiej, osiem zamiast siedmiu. Pojemnościowo były nawet większe, ze względu na większe kubatury ładowni, w papierach bowiem były to statki towarowo pasażerskie. Dostosowane budową do linii południowoamerykańskiej, w jedną stronę miały wozić emigrantów zaokrętowanych w zmyślnie przemyślanych kabinach na składanych międzypokładach, w drugą stronę kawę w workach na tych samych międzypokładach.
Nie dostały szansy od losu by na tej linii zaistnieć jakoś bardziej wyraźnie. CHROBRY zatonął zbombardowany w Istfiordzie na swoje pierwsze urodziny, SOBIESKI szczęśliwie przetrwał wszystkie wojenne przygody po to by w 1950 roku zostać oddanym w sowiecką niewolę, gdzie przepływał dalej kupę szczęśliwych, dla społeczeństwa pierwszego na świecie państwa chłopów i robotników, lat.
Drugi rząd, poniżej ss (steam ship) WANDA, statek żeglugi przybrzeżnej, wraz z bliźniaczą JADWIGĄ już od połowy lat trzydziestych utrzymujący letnią komunikację pomiędzy Gdynią a Helem, zatopiony w ’39, podniesiony. Po wojnie przemianowany na BARBARĘ, bo Wanda, prócz tego, że nie chciała Niemca, było imieniem córki marszałka Piłsudskiego, którego komusza cenzura usiłowała wymazać z kart polskiej historii. Chociażby poprzez zmianę imienia statku żeglugi przybrzeżnej. Podobnie zresztą postąpiono z bliźniaczą JADWIGĄ chociaż tutaj ciąg zmian nazewnictwa i przeznaczenia statku jest znacznie bardziej zawiły.
ZOFIA, w drugim rzędzie z prawej strony, to właśnie dawna JADWIGA, która po samozatopieniu we Wrześniu została podniesiona przez Niemców, przebudowana na holownik, pod nazwą POLYP wysłana na wojnę. Rewindykowana w ’45, jako holownik WILK weszła z powrotem na linię do Helu. Następnie przebudowana, z grubsza, na statek pasażerski, pod zmienioną nazwą ANNA, zatonęła wraz z częścią pasażerów po zderzeniu z innym statkiem na redzie Gdyni. Ponownie podniesiona, pływała następne lata jako ZOFIA.
Trzeci rząd, z lewej, bocznokołowiec HANKA. To imię córki ministra Kwiatkowskiego, pływał, krótko raczej, na linii pomiędzy Gdynią a Orłowem.
Z prawej ss GDAŃSK. W parze z bliźniaczą GDYNIĄ na wodach Zatoki Gdańskiej i w rejsach krążowniczych po Bałtyku; na Bornholm, do Kopenhagi, jesienią na Hel.
Zatopiony, wraz z bliźniakiem, na samym początku Września przez lotnictwo niemieckie. Oba stracone na zawsze. Na Gdyni dużo ofiar w ludziach, rozbitkowie ostrzeliwani z powietrza i zabijani w wodzie przez bohaterską Luftwaffe.
Na dole ms PIŁSUDSKI zatopiony w październiku 1939 roku na Morzu Północnym bliźniak BATOREGO.
Ss PUŁAWSKI jeden z trzech klejnotów księżniczki DAGMARY, od 1930 roku pływający w barwach PTTO (Polskie Transatlantyckie Towarzystwo Okrętowe) pod polską banderą. Opis wykracza poza ramy tego przypisu, w każdym razie zasłużony i znany statek. Przetrwał szczęśliwie wojnę, w połowie lat czterdziestych sprzedany przez GAL rządowi brytyjskiemu jeszcze przez kilka lat rozwoził wojsko, z całego świata, do domów.
Jak wiadomo, naszego wojska w tym nie było bo w wyniku zwycięskiej wojny pozbawione zostało domu.
Ale to, jak napisałem, zupełnie inna historia…