Strój galowy w sylwestrowym rejsie.
Przy organizacji milenijnego rejsu na Zaruskim stanąłem w pewnym momencie pod ścianą kiedy już część załogi przybyła na statek a dwu patentowanych kapitanów w ostatniej chwili wycofało swoje uczestnictwo. Sam nie mogłem wówczas jeszcze Zaruskiego prowadzić bo patent miałem cokolwiek za niski. Jedyną nadzieją było telefoniczne ściągnięcie kogoś chętnego. Był to 28 grudnia rano i siedzieliśmy z Rysiem w nieprzytulnej i zimnej kanciapie lokowskiego hangaru w Jastarni. Przez pojedynczą i pękniętą szybę okna do środka wdzierał się lodowaty wiatr, który jednocześnie urządzał sobie drobna zamieć śnieżną na zewnątrz. Nasze nastroje były mniej więcej o tej samej temperaturze. Rychu zadzwonił do Norberta i widziałem jak twarz mu się momentalnie ożywia i powoli zaczyna jaśnieć. – Zgodził się, jeszcze tylko musi z małżonką ustalić. To do mnie zasłaniając dłonią mikrofon telefonu. Potem w słuchawkę. – Co? Znowu zasłonił mikrofon. – Pyta się czy ma wziąć garnitur… Popatrzyliśmy razem na krajobraz za wstrząsaną podmuchami szybką. – Ty, lepiej weź zapasowe kalesony, garnitur to by było cokolwiek przestrzelone…